Transmisja na żywo: Definiowanie koncepcji operacji
Rejestr

Sprawa zaginionego jachtu

Studium przypadku

Tragedia na morzu.

A zaginiony jacht.

Desperackie poszukiwania na samotnych wodach Północnego Atlantyku.

To opowieść o stracie, tęsknocie i odkupieniu. I o tym, jak społeczność zjednoczyła się, by rozwiązać kryzys. 

Nasza historia rozpoczęła się w maju 2022 roku, kiedy to niemiecka para poszukiwała załogi, która pomogłaby im przepłynąć jachtem CNB 66 z Bermudów do Nowej Szkocji. Znajdując dwóch doświadczonych żeglarzy, wyruszyli na początku czerwca, na kilka dni przyjemnego rejsu wzdłuż wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej.

Jednak dwa dni po rozpoczęciu rejsu jacht napotkał niespodziewaną złą pogodę. Podczas regulacji żagli, bom poluzował się i poważnie zranił jedną z właścicielek. Kiedy jej mąż pobiegł udzielić pomocy, również został uderzony i ciężko ranny. Podczas gdy dwóch członków załogi starało się udzielić pierwszej pomocy, walcząc jednocześnie o kontrolę nad łodzią, sztormowa pogoda zepchnęła statek kilkaset mil od Halifaksu - i poza zasięg kanadyjskich i amerykańskich helikopterów ratunkowych.

Ostatecznie, z pomocą kutra Straży Przybrzeżnej USA, który działał jako pływający punkt tankowania, helikopter Straży Przybrzeżnej USA zdołał wciągnąć na pokład poszkodowaną parę i przetransportować ich do szpitala w Massachusetts. Obrażenia okazały się jednak zbyt poważne, a mąż i żona zmarli.

Z trudem dwóm członkom załogi udało się spotkać z kutrem Straży Przybrzeżnej USA, który zabrał ich na pokład i zabezpieczył jacht. Statek pozostał jednak bez załogi i dryfował setki mil od brzegu.

Na tym jednak historia się nie kończy. 

Zmarła para żeglowała po całym świecie i zabrała ze sobą rodzinne pamiątki. Naturalnie, ich syn chciał odzyskać te cenne rzeczy z jachtu.

Mały jacht na wielkim oceanie

Ale gdzie dokładnie znajdował się jacht?

Syn skontaktował się z niemiecką firmą ubezpieczeniową, która następnie skontaktowała się z LeeWay Marine, dostawcą usług morskich z Nowej Szkocji - jeden z jego właścicieli znał Bena Garveya, prezesa firmy inżynieryjnej Enginuity z Halifax.

Garvey miał właśnie zabrać swoją rodzinę na wakacje, ale wiedział, co musi zrobić. "Zadzwoniłem do osób, które miałem w branży i powiedziałem: 'Potrzebujemy łodzi'", wspomina Garvey. "Łódź z bardzo doświadczoną załogą, która będzie subtelna i wrażliwa. Ponieważ masz tam aktywa o wartości 3 milionów dolarów, które są uczciwą grą. Każdy może położyć na nim linę i go uratować".

Nie było to też jedyne zagrożenie. Statek dryfujący u wybrzeży Halifaxu znalazłby się na środku ruchliwych szlaków żeglugowych, co groziło kolizją na morzu.

Garvey szybko znalazł łódź rybacką, którą można było wykorzystać jako jednostkę ratunkową, a także doświadczoną załogę. Jednak po trzech dniach bezowocnych poszukiwań Garvey zdecydował, że potrzebna jest większa pomoc. "Powiedziałem: "Naprawdę musimy sprowadzić tam samolot. Tylko w ten sposób możemy to ogarnąć. Mając tylko łódź rybacką, będziesz widział tylko 40 mil z każdej strony, nawet z jej radarem, a to będzie tylko kwestia szczęścia".

Aby pokryć rozległy obszar poszukiwań, samoloty musiałyby mieć duży zasięg i być wyposażone w zaawansowane czujniki. Oznaczało to rodzaj morskich samolotów patrolowych, którymi zwykle latają rządy. Ponieważ jednak czasu było coraz mniej, Garvey wpadł na pewien pomysł.

Samolot poszukiwawczy bez zwykłej załogi

"Wiedziałem, że w Nowej Szkocji jest tylko jedna firma, która się tym zajmuje" - powiedział. Tą firmą była PAL Aerospace. PAL ma bogate doświadczenie w pomaganiu kanadyjskim i innym rządom w patrolach morskich, w tym w poszukiwaniach i ratownictwie, ochronie granic, zwalczaniu narkotyków i misjach wywiadowczych (ISR).

Garvey skontaktował się z CarteNav, spółką zależną PAL, która produkuje systemy integracji czujników pokładowych, takie jak AIMS-ISR, a zatem miała duże doświadczenie w poszukiwaniach morskich. Spowodowało to zaangażowanie Jensa Lundgreen-Nielsena, byłego duńskiego pilota F-16, a następnie wiceprezesa PAL Aerospace. PAL Aerospace.

Lundgreen-Nielsen starał się znaleźć odpowiedni samolot i załogę w krótkim czasie. Udało mu się znaleźć PAL testowy który był dostępny. Znalezienie załogi było trudniejsze.

"Nie mieliśmy żadnej wolnej załogi", wspomina Lundgreen-Nielsen. "Mieliśmy jednak grupę członków zespołu zarządzającego, którzy zgłosili się na ochotnika. Pobiegli do domu, by przespać się i odpocząć, by móc legalnie polecieć, a następnie zgłosili się z powrotem na start o 2 w nocy".

Teraz poszukiwacze mieli łódź i samolot. Dokładna lokalizacja jachtu wciąż pozostawała zagadką. Ostatnie zgłoszone dane pozycyjne - które z pewnością były już nieaktualne - sugerowały, że znajdował się kilkaset mil na południowy wschód od Halifaksu. Wciąż pozostawało jednak sporo oceanu do pokonania. Znalezienie porzuconego 66-stopowego jachtu, zdanego na łaskę prądów i wiatru, byłoby jak znalezienie igły w ogromnym stogu siana na północnym Atlantyku.

Modelowanie przychodzi na ratunek

Ponownie pokazując swoją zaradność, PAL zwrócił się do nieoczekiwanego zasobu. Firma zajmuje się między innymi przewidywaniem trasy gór lodowych, które mogą stanowić zagrożenie dla żeglugi. Aby dokonać tych przewidywań, firma opracowała modele matematyczne, aby nakreślić oczekiwany kurs, jaki obiorą góry lodowe.

Jeśli te modele mogą dokładnie przewidzieć dryfujące bloki lodu, to dlaczego nie porzuconą łódź?

Ponieważ latanie samolotem jest kosztowne, jesteśmy dumni z posiadania bardzo dokładnych danych, które przekształcamy w przydatne informacje. Tak więc, gdy samolot dociera do lokalizacji, powiedzieliśmy mu już: "Okej, oto twoje prawdopodobieństwo. Oto najlepszy sposób na znalezienie celu, którego szukasz". Następnie eksperci w samolocie wykorzystują to do opracowania optymalnego wzorca wyszukiwania.

Stephen GreenDyrektor ds. badań operacji lotniczych // PAL Aerospace

Jednak modelowanie i symulacja to często w równym stopniu sztuka, co nauka. Istnieje wiele zmiennych, które mogą wpływać na kurs i lokalizację statku. "Musimy wziąć pod uwagę fale, prądy i wiatr działające w różnych kierunkach na ten cel" - powiedział Green. "Wprowadzamy to do modelu numerycznego, a następnie przyglądamy się temu i pytamy: "czy to ma sens?"".

Na szczęście PAL dysponował dobrze opracowanymi modelami opartymi na solidnych danych. "Dysponujemy bardzo dobrą bazą danych pogodowych w zakresie wiatru i fal, a w tym celu przyjrzeliśmy się kilku modelom numerycznym o wysokiej rozdzielczości" - powiedział Green. "Mamy też bardzo dobre dane na temat prądów od rządu kanadyjskiego, które wykorzystaliśmy".

Wykorzystanie modeli gór lodowych do przewidywania ruchu jachtu wymagało odrobiny kreatywności: Ryan Crawford - analityk danych, IES w PAL Aerospace wraz z zespołem Misji Specjalnych/ AMSD zespół, wykorzystali model góry lodowej odwróconej do góry nogami, aby zasymulować zachowanie statku. Jednak największą zmienną w tych modelach było to, czy jacht był nadal pod żaglami, co miało ogromny wpływ na jego kurs i prędkość. Ryan, Green i zespół musieli zgadywać. "Wiedzieliśmy, że jest to żaglówka o długości 66 stóp, stępce o wysokości od 15 do 20 stóp i maszcie o wysokości 65 stóp. Potem pomyśleliśmy o tym i zdecydowaliśmy, że żagle musiały być opuszczone. Straż przybrzeżna usunęła załogę, a pierwszą rzeczą, jaką powiedzieliby załodze, było opuszczenie żagli, ponieważ helikopter nie mógł opuścić ekipy ratunkowej, gdy żagle były podniesione".

Zakład, który się powiódł 

Wieczorem piątego dnia łódź poszukiwawcza znajdowała się w obszarze zalecanym przez modele PAL, podczas gdy samolot poszukiwawczy PAL przygotowywał się do startu o 2 nad ranem następnego dnia. "Powiedzieli nam, abyśmy udali się w ten obszar, ponieważ samolot miał tam dotrzeć o świcie" - powiedział Garvey.

Jednakże, zanim samolot wystartowałdotarła wiadomość, że jacht został odnaleziony. "Nasza łódź dotarła tam około 2:30", powiedział Garvey. "I tam był jacht. Dokładnie tam, gdzie gdzie miał być". być".

Garvey, który był na lądzie i koordynował działania, otrzymał pierwszy telefon ze statku poszukiwawczego. "Ludzie na łodzi byli podekscytowani jak dzieci. Słyszałem ich krzyki i wrzaski".

I ani chwili za wcześnie, by uniknąć potencjalnej katastrofy. "Kiedy weszli na pokład statku, spojrzeli w górę, a w promieniu mili od ich lokalizacji znajdowały się cztery statki" - powiedział Garvey.

Z perspektywy czasu, mimo że jacht został zlokalizowany przed wystrzeleniem samolot poszukiwawczy został wystrzelonyGarvey uważa, że połączone poszukiwania morskie i lotnicze są najlepszą reakcją na tego typu sytuacje. "Myślę, że powinniśmy byli natychmiast przejść do opcji lotu. Nie powinniśmy byli wysyłać łodzi bez wcześniejszego samolotu, ponieważ dane dotyczące pozycji były zbyt stare".

Ostatecznie ekipa ratunkowa doprowadziła jacht z powrotem do portu, a wdzięczny syn odzyskał pamiątki po ukochanych rodzicach. Dwie osoby tragicznie straciły życie, ale przynajmniej rodzina mogła zakończyć sprawę. I lekcja, jak ludzie mogą sprostać nawet najtrudniejszemu wyzwaniu, gdy połączą swoje talenty i zasoby.

Studia przypadków
Więcej analiz przypadków